Z dedykacją dla Lerette
10 lat temuPrzymknęła oczy leżąc na miękkim kocu w kratę należącym do jej najlepszego przyjaciela. Nagle, poczuła na głowie coś okrągłego i domyśliła się, że to wianek zrobiony przez Leona. Ostrożnie zdjęła go i obejrzała. Był śliczny, zielone gałązki roślinek ślicznie komponowały się z rumiankami i chwastami które dodawały mu uroku. Szatynka spojrzała na chłopca i delikatnie się uśmiechnęła. Szatyn otworzył kosz piknikowy i razem z dziewczynką zaczęli zajadać się różnymi smakołykami zrobionymi przez mamę Leona. Dzieci śmiały się i bawiły nie mając pojęcia co stanie się jutro i ile sprawi im to bólu. Im obojgu.
Nagle szatyn odezwał się:
-Może przyszłabyś dzisiaj do mnie na noc?
-Nie, byłam już u ciebie ostatnio. Teraz ty przychodzisz do mnie. Poza tym moja mama zrobiła szarlotkę z pysznymi jabłkami z sadu dziadka i kupiła dużo cukierków które ukryłam u siebie w pokoju.
Szatyn nie potrafił domówić szatynce więc się zgodził. Tym bardziej nie mógł się opszeć szarlotce ze świeżymi jabłkami i cukierkom. Nagle na niebie zabrzmiał grzmot i błysnęła błyskawica. Dzieci szybko pozbierały rzeczy i pędem popędziły do swoich domów z myślą, że spotkają się dopiero wieczorem.
Wieczór, dom Violetty
Szatynka właśnie skończyła wysypywać cukierki do miski kiedy usłyszała dzwonek do drzwi
-to pewnie Leon-pomyślała i z radością pobiegła otworzyć drzwi, a kiedy to zrobiła rzuciła się w objęcia swojego najlepszego przyjaciela.
-Cześć Vilu-powiedział chłopak, po czym okręcił ją wokół własnej osi.
-Tęskniłam-powiedziała, po czym wtuliła się w umięśniony tors chłopaka.
-Idziemy na górę?-zapytał szatyn i razem z szatynką pobiegł na piętro tego drewnianego, a zarazem nowoczesnego domu. Kiedy dzieci weszły na górę szatyn wyciągną z plecaka karty do gry, puzle, samochodziki, lalkę dziewczyny i mnóstwo innych rzeczy którymi się bawili. Dzieci bawiły się i objadły cukierków,a wtedy mama Violetty dała im leki i dzieci poszły spać.
Następnego dnia
szatynka obudziła się, wstała i rozejrzała po pokoju. Nie było w nim Leona. Podeszła do szafy i ubrała się w jeansową sukienke po czym wyszła i skierowała się do kuchni, ale tam też nie było szatyna. Postanowiła zrobić sobie śniadanie i postawiła na jajecznice. Kiedy zjadła spojrzała na zegarek. Była 10:00. Powoli wyszła z domu delikatnie zamykając za sobą drzwi i skierowała się do domu przyjaciela. Podeszła i zapukała kilka razy obeszła dom raz, drugi, trzeci i dopiero za czwartym zauważyła tabilczkę-"Na sprzedaż". Postanowiła wejść do domu i rozejrzeć przeszukała go i zostało jej tylko jedno pomieszczenie-pokój Leona. Ostrorznie otworzyła drzwi i weszła do wnętrza. Przeszukała cały pokój i spojrzała jeszcze na szafkę nocną. Na niej leżała biała kartka papieru napisana na szybko tak jakby w tajemnicy. Szatynka wzięła ją do ręki i zaczęła czytać
Droga Violetto!
Piszę do ciebie w tajemnicy przed wszystkimi. Rodzice zakazali mi zostawiać listu pożegnalnego.
Przede wszystkim chciałem ci powiedzieć, że to iż wyjechałem nie zależy ode mnie. Moi rodzice
uważają, że wy jesteście oszutami i że twoi rodzice odkryli ich tajemnicę. Ja wiem i dowiedziałem się, że moi rodzice są oszustami i że zaorzyjaźnili się z twoimi tylko dla kasy. Lecz ja pokochałem cię z całego serca i dopiero w czasie wyjazdu zrozumiałem, że jesteś moją jedyną i prawdziwą. Proszę cię nigdy nie płacz, a będziesz taka piękna jak ta róża.
Twój Leon
Dziewczynka upuściła list, który spadł na podłogę, a na nim widniały pojedyncze krople łez dziewczynki. W końcu była małym 10-letnim dzieckiem, a nie dorosłą osobą. Zaczęła płakać, a jej gorzkie łzy moczyły koszulę chłopca którą trzymała w rękach. Podeszła do okna i spojrzała na różę. Zaniosła się głośnym płaczem
-znajde cię-powiedziała i wolnym krokiem skierowała się do swojego domu trzymając w rękach koszulę jej najlepszego przyjaciela. Przez ostatnie lata szatynka zamknęła się w sobie i nie mówiła za dużo, lecz w sercu wierzyła, że znajdzie chłopaka. W krótce wyjechała do Los Angleles z rodzicami i rodziną. Kupiła sobie dom i ma chłopaka Diego.
Bardzo ciekawy op. Wrócę, jak będe na lapku ;)
OdpowiedzUsuńTinita :*
Dziękuję za dedykację.
UsuńMam pytanie, czy to nie jest czasem:
A) prolog?
B) One Shot, ale część pierwsza?
No cóż, tak czy siak mi się podoba, i nie mogę doczekać się ciągu dalszego.
Jutrk nowy rozdział u mnie, więc zapraszam.
Tinita :*
Tak to część pierwsza OS
UsuńNa pewno wpadnę na twój blog.
Ludmi:-)