sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 5-Chciałbys mieć ze mną dzieci?

Z dedykacją dla Pauline Comello
Od kilku dni siedzę przerażona na szpitalnym łóżkiem Leona i boje się o niego, ale też o siebie bo ciągle nie wiem kto jest XXX. Ostatnio o dziwo się nie odzywało, jednak nie sądzę by sobie odpuściło. Bo w końcu mi wpakowało Leosia do szpitala. Spojrzałam z troską na mojego chłopaka. Zaczęłam nucić piosenkę, która niedawno wpadła mi do głowy:
Y hoy tal vez sea el
Momento exacto
Para saltar tomados
De la mano

Oczy Leośka powoli zaczęły się otwierać i już po chwili mogłam ujrzeć jego cudowne szmaragdy. Mój ukochany usiadł na łóżku i spojrzał na mnie uśmiechnięty. Dotknął mojego policzka i starł resztki makijażu rozmazanego od łez. Powoli wstałam z krzesła i pobiegłam po pielęgniarkę. Kiedy kobieta przyszła ze mną do pomieszczenia, zbadała mojego partnera i powiedziała, że może dziś wyjść. Uśmiechnęliśmy się do siebie na wzajem, po czym Leon się ubrał, wziął torbę i razem wyszliśmy ze szpitala. Pojechaliśmy samochodem do jego Pent Housa  i weszliśmy na górę całując się. Tak za nim tęskniłam i pragnęliśmy tego oboje.
Oderwałam się od niego i powiedziałam:
-Kochanie, muszę Ci powiedzieć dużo ważnych rzeczy, zresztą ty też-oznajmiłam i pociągnęłam go za rękę na skórzaną sofę. 
-Podejrzewam, że wiem, kto mógł cię zaatakować-powiedziałam wystraszona i wtuliłam się na myśl o Leonie w kałuży krwi.
-Spokojnie, kotku już jestem i nigdy nie odejdę, nigdy-powiedział i mocno otulił mnie swoimi silnymi ramionami.
-Więc w dniu Twojego wypadku dostałam SMS-powiedziałam i pokazałam wiadomość mojemu ukochanemu.
-Od dziś nie wychodzisz z domu-powiedział zdecydowany szatyn. Co on myśli, że będzie mi stawiał warunki. Jestem dorosła i wiem co robię. Leon nie ma jeszcze na utrzymaniu małej dziewczynki. Może kiedyś rodzina, dom, dzieci i małżeństwo aż do śmierci.
-Leoś, chciałbyś mieć ze mną dzieci?-zapytałam ciekawa swojego chłopaka. Leon zdziwił się lekko i uśmiechnął
-Chciałbym Violu. Jesteś miłościom mojego życia, ale chyba na razie jesteśmy trochę za młodzi-odpowiedział nadal uśmiechnięty szatyn po czym mnie pocałował.
-Ok, wracając do tematu rozmowy co robimy z XXX?-zapytałam na poważnie.
-Może wyjedźmy na jakieś trzy tygodnie. Sami, będziemy mogli zaszaleć-Leon zabawnie poruszył brwiami, a ja się zaśmiałam.
-Ok to może w ciepłe kraje-powiedziałam uśmiechnięta do mojego chłopaka. On tylko sięgnął po komputer i zarezerwował lot na bezludną wyspę na Hawajach(od aut. Może ona nie istnieć bo nie miałam co wymyśleć)
-Eeee, Leoś gdzie będziemy tam mieszkać?-zapytałam zmieszana.
-Kupiłem tam kiedyś jedyny dom jaki tam stał i jest ogromny więc się pomieścimy-powiedział zadowolony Leon i pocałował mnie delikatnie.
-Pakuj się, lot mamy za trzy godziny-uśmiechnął się do mnie poszedł do kuchni. Ja tylko wytrzeszczyłam na niego oczy i szybko pobiegłam się spakować. Równo za dwie godziny zjawiłam się w salonie z walizką i czekałam na Leona. Po chwili mój chłopak zjawił się obok mnie z bagażem. Pojechaliśmy na lotnisko, załatwiliśmy wszystkie sprawy i wylecieliśmy, żeby uciec od XXX.
(Niestety oni nie wiedzą jeszcze jakie tam grozi im niebezpieczeństwo)

czwartek, 25 grudnia 2014

Niespodzianka~X-Mas cz.2

Zajrzyjcie do rozwnięcia posta i przeczytajcie Niespodzianka X-Mas cz.1
Tamta notka też była ważna.

środa, 24 grudnia 2014

Niespodzianka~X-Mas


Mam dla was niespodziankę
Zajrzyjcie do rozwinięcia posta

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 4-Bo wtrąca się taki debil Hereida

Z dedykacją dla Pauline Comello i Grabrieli Palmowskiej
 I zobaczyłam mojego dawnego znajomego Thomasa. Szybko się wyrwałam i odsunęłam.
-Co ty tu robisz?!-zapytałam podirytowana jego osobą.
-Tańczę ze wspaniałą kobietą, którą kocham-powiedział tak jakbyśmy byli parą
-Zabieraj te łapy do cholery-powiedziałam i spojrzałam na Leona który właśnie szedł w naszą stronę. Kiedy mój ukochany podszedł zobaczyłam, że jest bardzo zazdrosny i postanowiłam szybko spławić Thomasa, lecz to nie jest takie łatwe.
-Co chcesz Thomas-powiedziałam kiedy Leon położył swoje silne dłonie na mojej tali, a ja mogłam poczuć te nieziemskie perfumy.
-Już nic-powiedział zakłopotany patrząc na Leona. Znali się, ale Leon osiągnął większy sukces, a Thomy  miał zająć się aktorstwem, ale stracił role i przez to nie dostał Oskara.
-No, to spadaj-powiedział Leon ze złością i mocniej zacisnął dłonie na mojej tali. Położyłam na nich ręce i złośliwie uśmiechnęłam się do Thoma. On odszedł, a Leon mamrotał jeszcze pod nosem, że nie może z ukochaną spędzić wieczoru, bo wtrąca się taki debil Hereida. Delikatnie pocałowałam go w usta i zapytałam
-Lepiej-zapytałam z uśmiechem
-Lepiej-powiedział również uśmiechnięty i oddał pocałunek
-Może usiądziemy i zjemy coś?-zapytał, a ja przytaknęłam i razem nałożyliśmy sobie jedzenie po czym usiedliśmy przy stole.  
-Więc czemu Thomas przyszedł na tą gale? Przecież to raczej nie jego klimaty.-zapytałam i razem się zaśmialiśmy
-Możliwe, że dostanie nagrodę dla najbardziej wkurzającego byłego chłopaka mojej dziewczyny-powiedział i parsknął śmiechem.
-A ja myślę, że przyszedł tutaj żeby mnie wkurzyć-powiedziałam i spojrzałam na tego idiotę, który stał przy barze i rozmawiał z jakąś cycatą babką. No tak, Tommy zawsze mnie zdradzał i podrywał inne. Kiedy razem z Leosiem zjedliśmy przyszedł czas na nagrody.
-Nagrodę dla najbardziej hojnego i uczciwego biznesmena otrzymuje Pan Leon Verdas-powiedziała kobieta, a mój ukochany wszedł na scenę i odebrał nagrodę.
-Nagrodę dla najpiękniejszej kobiety znajdującej się tutaj otrzymuje Pani Violetta Castillo-powiedziała, a ja weszłam na scene, odebrałam nagrodę i podeszłam do Leona. Pocałowałam go, a on szepnął mi do ucha Dla mnie jesteś najpiękniejsza na świecie, a ja się zarumieniłam. Po rozdaniu nagród poszłam się napić, a mój ukochany oglądać obrazy. Kiedy piłam mojego szampana usłyszałam strzał. Przestraszyłam się i od razu pobiegłam szukać Leona. Kiedy dotarłam do wystawy obrazów zobaczyłam mojego chłopaka, który leżał nieprzytomny na ziemi, a wokół niego kałuże krwi. Zaczęłam wołać pomoc jednocześnie przytulając Leosia i sprawdzając czy oddycha. Po chwili przybiegli inni ludzie  i wcześniej już wezwani ratownicy. Zabrali Leona, a ja miałam jechać z nimi. Szybko poszłam za mężczyznami. Po 4 minutach byłam już w karetce. Płakałam, straszni płakałam, kiedy usłyszałam dźwięk Sms'a w moim telefonie. Wyciągnęłam białego I'Phone i spojrzałam na wyświetlacz. Otworzyłam buzie ze zdziwienia
U sumtno
Biedny Leoś w szpitalu
Teraz był on potem będą inni, aż zostaniesz sama, całkiem sama
XXX
Podniosłam głowę i zdenerwowana spojrzałam na Leona

czwartek, 18 grudnia 2014

200 wyświetleń + nowy blog

Hej kochani,
Wiem, że to mało ale dla mnie to i tak duże osiągnięcie. Mój blog ma 200 wyświetleń. Jestem bardzo szczęśliwa i mam nadzieje na więcej.
Liczba wyświetleń według kraju
Wykres najpopularniejszych krajów wśród przeglądających bloga
WpisLiczba wyświetleń
Polska

128
Francja

19
Niemcy

6
Stany Zjednoczone

6
 Przejdźmy do drugiego tematu czyli nowego bloga. Będzie on o fedemile i historia jest bardzo smutna i bolesna, jest w niej dużo cierpienia, a zarazem miłości. Ludmiła jest sekretarką w firmie konstrukcyjnej Federico. Pracuje tam też kuzyn bruneta Diego, któremu podoba się Ludmiła i ciągle ją podrywa. Sprawa nie wygląda jednak tam kolorowo ponieważ Diego jest damskim bokserem. Federico próbuje ochronić Ludmiłę przed Diego, a blondynka wybiera Federa. Diego jest wkurzony i chce zniszczyć życie dziewczynie. Czy mu się uda? Powiem tylko tyle:

Miłość, ból, cierpienie

Na blogu na razie nie pojawi się żaden post bo nie mam na razie czasu, ale w święta na pewno dodam. Niedługo pojawi się tam zakładka bohaterowie, która przybliży wam trochę fabułę.

Mam nadzieje, że będziecie czytać
Kochająca was
Ludmi:-)

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 3-Żebym ci wstydu nie narobiła

Z dedykacją dla Ludmi Pasquareli
-Violu!-zawołał mnie Leon leżący w łóżku na 2 piętrze tego jakże nowoczesnego apartamentu.
-Już idę-krzyknęłam w odpowiedzi i udałam się do schodów znajdujących się za ścianą. Kiedy weszłam do sypialni w, której był mój ukochany. Leżący w samych bokserkach z potarganymi włosami wyglądał cholernie seksownie. Mężczyzna wstał i podszedł do mnie.
-Chciałbym abyś dzisiaj towarzyszyła mi na bankiecie-powiedział i położył dłonie na mojej talii
-Co to za bankiet?-zapytałam zaciekawiona.
-Jest organizowany w jednym z moich ekskluzywnych hoteli z okazji jakiejś pomocy dla bankrutującej firmy-powiedział, a ja przypomniałam sobie, że przecież Leon jest najbogatszym, najmłodszym, posiadającym ponad 20 drogich, ekskluzywnych i najlepszych sieci hoteli.  Posiada jachty, szybowce, luksusowe hotele. Jednym słowem  żyje w luksusie.
-Dobrze. Muszę jeszcze iść dzisiaj na zakupy żebym ci wstydu nie narobiła-powiedziałam ze wstydem, a Leon zmarszczył czoło. Już wiedziałam, że zaraz zacznie się afera. Leon delikatnie podniósł mój podbródek bym spojrzała mu w oczy.
-Po pierwsze jesteś piękna i zawsze wyglądasz pięknie nawet w worku na ziemniaki
-Po drugie kocham cię i nie wyobrażam sobie kiedy ktoś negatywnie komentuje mój ubiór
-Po trzecie masz same ładne ubrania.
Zastanowiłam się chwilkę i odpowiedziałam
-No dobrze już dobrze, ale zamówiłam sukienkę z Prady i mogłabym się w nią ubrać na dzisiejszy wieczór-zaproponowałam mając nadzieje, że mój ukochany się zgodzi ponieważ namówiłam naprawdę nieziemską sukienkę.
-Dobra możesz założyć tą sukienkę bo masz dobry gust i pewnie jest cudowna- powiedział i delikatnie mnie pocałował. Ucieszyłam się i od razu pognałam po torebkę. Wyszłam z domu i pojechałam do salonu Prady. Weszłam do środka i podeszłam do lady
-Miałam zamówioną sukienkę na nazwisko Castillo-powiedziałam do kobiety siedzącej przy biurku.
-Tak, pamiętam. Proszę za mną. Suknia wyszła oszałamiająco-powiedziała kobieta i razem z nią poszłyśmy do jakiegoś pokoju w głębi budynku. Tam zapewne znajdowała się pracownia. Powoli weszłam z kobietą do pomieszczenia i ku moim oczom ukazała się cudowna suknia. Gorset był starannie dopasowany do mojego ciała i podkreślał talie. Beżowy dół był szeroki i składał się z dużej ilości falban. Podziękowałam kobiecie, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu zadowolona. Pojechałam do Leona i zaczęłam się przygotowywać. Lekko umalowałam oczy na beżowo i podkreśliłam rzęsy tuszem. Usta pomalowałam zwyczajnie malinowym błyszczykiem, a włosy ułożyłam w fale. Założyłam sukienkę i dobrałam do niej cieliste szpilki, które stały się już chyba moim zwyczajem oraz kopertówkę z diamentami od Chanel. Kiedy zeszłam na dół Leon odwrócił się i powiedział tylko ciche WOW. Podszedł do mnie i pocałował namiętnie po czym skomplementował mój wygląd. On też wyglądał nieziemsko. Razem wsiedliśmy do limuzyny szatyna i pojechaliśmy na bankiet. Kiedy dotarliśmy na miejsce wysiadłam z samochodu razem z moim ukochanym jednocześnie podnosząc moją długą kreacje. Dziennikarze zrobili nam mnóstwo zdjęć, a potem weszliśmy do środka. Zaczęliśmy tańczyć z Leonem, po czym on powiedział, że idzie po drinki. Zaczęłam tańczyć sama kiedy poczułam silne męskie dłonie na mojej tali. Kto to? Jednego byłam pewna- To na pewno nie Leon ponieważ nie poczułam jego cudownych perfum od Chanel. Lekko odwróciłam głowę i zobaczyłam...

Kochani dzięki za tyle komentarzy
Spodziewałam się jednego czytelnika, a tymczasem
Mam nadzieje na komentarze
Ludmi:-)

piątek, 12 grudnia 2014

One Shot-"Ja zawsze cię kochałem" cz.1

Z dedykacją dla Lerette
10 lat temu
Przymknęła oczy leżąc na miękkim kocu w kratę należącym do jej najlepszego przyjaciela. Nagle, poczuła na głowie coś okrągłego i domyśliła się, że to wianek zrobiony przez Leona. Ostrożnie zdjęła go i obejrzała. Był śliczny, zielone gałązki roślinek ślicznie komponowały się z rumiankami i chwastami które dodawały mu uroku. Szatynka spojrzała na chłopca i delikatnie się uśmiechnęła. Szatyn otworzył kosz piknikowy i razem z dziewczynką zaczęli zajadać się różnymi smakołykami zrobionymi przez mamę Leona. Dzieci śmiały się i bawiły nie mając pojęcia co stanie się jutro i ile sprawi im to bólu. Im obojgu.
Nagle szatyn odezwał się:
-Może przyszłabyś dzisiaj do mnie na noc?
-Nie, byłam już u ciebie ostatnio. Teraz ty przychodzisz do mnie. Poza tym moja mama zrobiła szarlotkę z pysznymi jabłkami z sadu dziadka i kupiła dużo cukierków które ukryłam u siebie w pokoju. 
Szatyn nie potrafił domówić szatynce więc się zgodził. Tym bardziej nie mógł się opszeć szarlotce ze świeżymi jabłkami i cukierkom. Nagle na niebie zabrzmiał grzmot i błysnęła błyskawica. Dzieci szybko pozbierały rzeczy i pędem popędziły do swoich domów z myślą, że spotkają się dopiero wieczorem.

Wieczór, dom Violetty
Szatynka właśnie skończyła wysypywać cukierki do miski kiedy usłyszała dzwonek do drzwi
-to pewnie Leon-pomyślała i z radością pobiegła otworzyć drzwi, a kiedy to zrobiła rzuciła się w objęcia swojego najlepszego przyjaciela.
-Cześć Vilu-powiedział chłopak, po czym okręcił ją wokół własnej osi.
-Tęskniłam-powiedziała, po czym wtuliła się w umięśniony tors chłopaka.
-Idziemy na górę?-zapytał szatyn i razem z szatynką pobiegł na piętro tego drewnianego, a zarazem nowoczesnego domu. Kiedy dzieci weszły na górę szatyn wyciągną z plecaka karty do gry, puzle, samochodziki, lalkę dziewczyny i mnóstwo innych rzeczy którymi się bawili. Dzieci bawiły się i objadły cukierków,a wtedy mama Violetty dała im leki i dzieci poszły spać.

Następnego dnia
 szatynka obudziła się, wstała i rozejrzała po pokoju. Nie było w nim Leona.  Podeszła do szafy i ubrała się w jeansową sukienke po czym wyszła i skierowała się do kuchni, ale tam też nie było szatyna. Postanowiła zrobić sobie śniadanie i postawiła na jajecznice. Kiedy zjadła spojrzała na zegarek. Była 10:00. Powoli wyszła z domu delikatnie zamykając za sobą drzwi i skierowała się do domu przyjaciela. Podeszła i zapukała kilka razy obeszła dom raz, drugi, trzeci i dopiero za czwartym zauważyła tabilczkę-"Na sprzedaż". Postanowiła wejść do domu i rozejrzeć przeszukała go i zostało jej tylko jedno pomieszczenie-pokój Leona. Ostrorznie otworzyła drzwi i weszła do wnętrza. Przeszukała cały pokój i spojrzała jeszcze na szafkę nocną. Na niej leżała biała kartka papieru napisana na szybko tak jakby w tajemnicy. Szatynka wzięła ją do ręki i zaczęła czytać
 
Droga Violetto!
Piszę do ciebie w tajemnicy przed wszystkimi. Rodzice zakazali mi zostawiać listu pożegnalnego.
Przede wszystkim chciałem ci powiedzieć, że to iż wyjechałem nie zależy ode mnie. Moi rodzice
uważają, że wy jesteście oszutami i że twoi rodzice odkryli ich tajemnicę. Ja wiem i dowiedziałem się, że moi rodzice są oszustami i że zaorzyjaźnili się z twoimi tylko dla kasy. Lecz ja pokochałem cię z całego serca i dopiero w czasie wyjazdu zrozumiałem, że jesteś moją jedyną i prawdziwą. Proszę cię nigdy nie płacz, a będziesz taka piękna jak ta róża.
                                                                                                       Twój Leon
 
 
Dziewczynka upuściła list, który spadł na podłogę, a na nim widniały pojedyncze krople łez dziewczynki. W końcu była małym 10-letnim dzieckiem, a nie dorosłą osobą. Zaczęła płakać, a jej gorzkie łzy moczyły koszulę chłopca którą trzymała w rękach. Podeszła do okna i spojrzała na różę. Zaniosła się głośnym płaczem
-znajde cię-powiedziała i wolnym krokiem skierowała się do swojego domu trzymając w rękach koszulę jej najlepszego przyjaciela. Przez ostatnie lata szatynka zamknęła się w sobie i nie mówiła za dużo, lecz w sercu wierzyła, że znajdzie chłopaka. W krótce wyjechała do Los Angleles z rodzicami i rodziną. Kupiła sobie dom i ma chłopaka Diego.
 
 
 

czwartek, 11 grudnia 2014

rozdział 2-Zwykłym bogiem seksu


Jego. Stał przy barze i pił drinka. Poznałam go po pięknych szmaragdowych oczach. Powoli podeszłam do mężczyzny i stanęłam przed nim, a zrobił minę jakby właśnie widział przed sobą milion dolarów.
-Cześć-powiedziałam ciągle patrząc mu w jego piękne oczęta.
-Hej, to ty jesteś tą śliczną szatynką-powiedział i uśmiechną się.
-Tak, ale nie jestem śliczna- powiedziałam i skrzywiłam się lekko. On podniósł mój podbródek, tak abym patrzyła mu prosto w oczy.
-jesteś piękna-powiedział bardzo pewny siebie.
-Dzięki-powiedziałam i nie kłóciłam się bo wiedziałam, że i tak nie wygram z szatynem.
-My tu sobie tak gadamy, gadamy a ja nadal nie znam twojego imienia, a ty mojego-powiedział.
-Racja, Violetta-powiedziałam.
-Leon-powiedział i delikatnie pocałował mnie w dłoń.
-Mógłbym zaprosić cię na kolacje-powiedział, wziął mnie za rękę i poszedł w kierunku jakiegoś pokoju. Weszliśmy tam i ku moim oczom ukazał się pięknie ubrany stół, a na nim pysznie pachnące jedzenie. Leon poprowadził mnie do stołu, odsunął  mi krzesło po czym  obszedł stół i usiadł na swoim miejscu. Nalał nam wina i zaczęliśmy rozmawiać.
-I jak ci się podoba-zapytał uśmiechnięty.
-Jest cudownie-powiedziałam.
-Dobra, to może opowiedz mi coś o sobie-powiedział
-Nooo. Jestem samotną 20-letnią kobietą. Miałam kiedyś chłopaka, nazywał się Diego. Cóż no rozstaliśmy się, a właściwie-zawahałam się czy mu o tym powiedzieć, bo w końcu to taka osobista sprawa. Leon chyba to zauważył, bo przesiadł się razem ze mną na kanapę i przytulił. Wtuliłam się w jego umięśniony tors i odetchnęłam z ulgą.
-Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić-powiedział troskliwie

-No, bo on bił mnie i nawet raz próbował zgwałcić-powiedziałam i zaczęłam płakać. Płakałam jak małe dziecko.Po chwili poczułam na swoich ustach namiętny pocałunek. Zdziwiłam się, ale szybko go oddałam, zaczęliśmy się całować namiętnie i już po chwili znaleźliśmy się w limuzynie szatyna wiozącej nas do jego domu. Nadal namiętnie  się całowaliśmy. Kiedy weszliśmy do ekskluzywnego apartamentu Leona. Skierowaliśmy się do sypialni nadal się całując. Kiedy Leon położył mnie na łózko a sam skoczył na nie i wylądował obok mnie. Kiedy objął mnie i zaczął całować nagle przestał i zapytał:
-Czy jesteś pewna, że tego chcesz-zapytał z troską
-Muszę mieć pewność, że nie będziesz taki jak Diego, lub gorszy-powiedziałam ze strachem.
-Spokojnie, nie bój się mnie. Ja ci nic nie zrobię i w razie czego obronię cię. Na pewno nie będę taki jak Diego-powiedział. Wiedziałam, że mogę mu zaufać. Ponownie zbliżyliśmy się do siebie i pozbyliśmy się swoich ubrań. Potem wiadomo co się stało
                                                                   -------                        
Kiedy obudziłam się zobaczyłam, że nie jestem u siebie w domu i po chwili zorientowałam się co się stało. Spojrzałam na Leona. Leżał przykryty kołdrą, a jego włosy były w artystycznym nieładzie, a nawet tak wyglądał bardziej seksownie niż normalnie. Po chwili mój kochanek zaczął się budzić i otworzył swoje piękne szmaragdy. Odkąd się poznaliśmy chciałam mu zadać jedno pytanie i pomyślałam, że zrobię to teraz
-Leon kim ty właściwie jesteś-zapytałam patrząc mu w oczy
-Zwykłym bogiem seksu-odpowiedział, i razem wybuchliśmy śmiechem.

Obserwatorzy